![]() |
Fot. Straw Art |
U nas prościej – fasolka po bretońsku. No właśnie fasola –
uważam ją za kompletnie niedoceniany w tych czasach produkt. Prosta w użyciu,
niedroga, przebijająca wartościami odżywczymi i znamiennym wpływem na organizm
niejedno warzywo, którym się usilnie zajadamy. Na jesienne i zimowe dni wspaniały zastrzyk energetyczny.
Idealna jako pierwsze skrzypce w zupie, niezastąpiona jako dodatek do dań
obiadowych, sprawdza się nawet w wersji kotletów, które liczymy niebawem
zaprezentować. A teraz…. A”la Bretonne :-)
Składniki:
500 g fasolki białej, najlepiej drobnej.
300 g dobrej kiełbasy (nie za mocno wędzonej)
150 g boczku podwędzanego, lub parzonego
Średnia cebula
Ząbek czosnku
500 ml przecieru pomidorowego, lub mały słoiczek
koncentratu.
Liść laurowy, kilka ziaren pieprzu, ziela angielskiego,
łyżeczka czerwonej papryki, sól i
pieprz.
Olej do smażenia
Przygotowanie:
Fasolę należy namoczyć w zimnej wodzie dzień wcześniej.
Następnie odcedzamy, zalewamy świeżą wodą, dodajemy liść laurowy, pieprz, ziele
angielskie, łyżeczkę soli i szczyptę pieprzu. Gotujemy pod przykryciem pół
godziny. Na patelni, na niewielkiej ilości oleju, obsmażam obraną ze skóry i
pokrojoną w pół talarki kiełbasę i posiekany na drobne kawałki boczek. Po mniej
więcej pięciu minutach dodaję poszatkowaną cebulę i utarty czosnek. Kolejne
smażenie trwa około trzech minut. Tak przygotowane mięso dodaję do fasoli i
gotuję jeszcze dwadzieścia minut na wolnym ogniu. Na ostatnie piętnaście minut
dodaję przecier, lub koncentrat, łyżeczkę słodkiej papryki, opcjonalnie pół
łyżeczki cukru brązowego. Tak przygotowana fasolka idealnie zestawia się z
kromką chleba z masłem, daje się idealnie pasteryzować, czy nawet zamrozić.
Życzymy udanego żucia :-)
Komentarze
Prześlij komentarz