Banh Xeo

Fot. Straw Art

Grzani jeszcze niedawnym słońcem półwyspu indochińskiego, poszliśmy za ciosem. Wietnam na pierwszy rzut oka kulinarnie nie powala na kolana. Typowa kraina ryżem płynąca. Wszędzie Noodle, setki odsłon ryżu, czy postkolonialne naleciałości w formie omletów i bagietek. Większość smakuje podobnie, często mdło, albo nad wyraz ostro. Nawet miejscowe piwo wydaje się nie radować pomimo wszechogarniającego upału. Ale to, jak wspomniałem, wszystko na pierwszy rzut oka. Wystarczy oddalić się o jedną przecznicę od typowo turystycznych knajp i wychodzi na zewnątrz cały potencjał tamtejszej kuchni. Nagle okazuje się, że Wietnam to królestwo wszelakiej maści owoców morza, świeżych  owoców, pachnących ziół, spektakularnego street foodu, obłędnych sosów i zniewalającej kawy. Można by się na ten temat rozpisywać do nieprzytomności. Postanowiliśmy w miarę możliwości zaprezentować kilka typowych dań, napotkanych na miejscu i jak najwierniej odzwierciedlonych. Na pierwszy rzut idzie tradycyjne w Hoi An Banh Xeo. Tamtejsze z kilku powodów: po pierwsze tam nas ta potrawa urzekła dogłębnie, po drugie mamy jeszcze miejscowo wyrabiany sos, który odlały nam na wynos cudowne Panie z miejscowej knajpki Vi Cafe, po trzecie żeby ciasto było bardziej chrupiące dodaje się doń piwa :-) To do dzieła...

Składniki na cisto (porcja na mniej więcej sześć naleśników):

Szklanka mąki ryżowej
Szczypta soli
Pół szklanki gęstego mleczka kokosowego
Łyżka kurkumy
Pół szklanki zimnej wody
Pół szklanki piwa
Pęczek szczypiorku z dymką
Olej do smażenia.

Fot. Straw Art                                                                                          Składniki

Przygotowanie:

Mieszamy mąkę z mleczkiem kokosowym, solą, kurkumą, zimna wodą i odstawiamy na mniej więcej godzinę. Piwo dodajemy na maksymalnie dziesięć minut przed smażeniem.

Składniki cała reszta:

Papier ryżowy
20 dkg boczku surowego, lub podgardla wieprzowego
Kilka krewetek
Kiełki fasoli
Sałata karbowana
Świeża mięta, świeża kolendra, świeży ogórek.

Sos (jeśli nie ma się wersji przywiezionej z Hoi An ;-):

1/2 szklanki zimnej wody, ¼ szklanki sosu rybnego, łyżka octu ryżowego, dwie łyżki cukru, sok z całej limonki,  mała ostra papryczka, kilka orzeszków nerkowca, opcjonalnie roztarty mały ząbek czosnku i łyżeczka sosu sojowego.  O przygotowaniu wiele rozpisywać się nie trzeba – połączyć i wymieszać. Jedynie rozgniecione w moździerzu orzechy dodajemy tuż przed podaniem – fajnie chrupią :-)

Robimy całość:

Myjemy sałatę, zioła, ogórka i kiełki. Ogórka kroimy w słupki, lub cienkie plasterki., dymkę ze szczypiorkiem szatkujemy.

Kawałki wieprzowiny obgotowujemy w osolonej wodzie około dziesięciu minut. Następnie mięso studzimy w zimnej wodzie i kroimy na małe kawałeczki. Na średnią, rozgrzaną patelnię wlewamy trzy łyżki oleju, wrzucamy  trzy kawałki wieprzowiny i trzy, cztery surowe krewetki. Obsmażamy dosłownie  minutę z każdej strony. Następnie sypiemy szczyptę pogniecionych orzeszków, garść szczypiorku i zalewamy wszystko zrobionym uprzednio ciastem. Ważne, żeby ciasto było dość rzadkie, a nalana warstwa cienka, wręcz naleśnikowa (to nie omlet). Po mniej więcej trzech minutach smażenia na dość mocnym ogniu ciasto powinno się zaczynać rumienić na brzegach (sprawdzam podnosząc brzegi). Dodajemy garść kiełków fasoli składamy na pół i smażymy jeszcze przez pół minuty.

Fot. Straw Art         Złożony na pół naleśnik, kroimy na pół i rozkładamy na papierze ryżowym.

Zaczyna się zabawa :-) Ten złożony na pół naleśnik kroimy na kolejna połowę. Lekko zwilżamy wodą papier ryżowy, na który wykładamy połówkę naleśnika i ją rozkładamy. Układamy na nią kolejno pokrojonego ogórka, świeżą miętę i kolendrę według uznania, liście karbowanej sałaty i zawijamy wszystko w papier ryżowy. Pozostaje zawinięte Banh xeo moczyć w miseczce z sosem i pochłaniać  :-)





 Smacznego!

A tak było na miejscu :-)









Komentarze