Golonko z lagerem ….


Fot. Straw Art

Utarło się, że najlepsze golonki toczą się po deskach stołów jedynie na śląsku, w małopolskim, czy w Bawarii. Nie sądzę, bo golonka sama w sobie jest kwintesencją  mięsa – śliska w konsystencji, delikatna i specyficzna w smaku, gdzieniegdzie lekko włóknista, lub umiarkowanie galaretowata. Wszystko w jednym i nie ważne czy tknięta kiszoną kapustą, zlana dobrym piwem, pieczona, parzona godzinami w wojskowym gar kotle, podwędzana, czy duszona po kaszubsku z warzywami.

Składniki:

Dwie słuszne golonki
osiem łyżeczek soli
marchewka
kawałek selera
dwa ząbki czosnku
łyżka masła
ziele angielskie, listek laurowy, pieprz czarny ziarnisty,
dwie szklanki piwa

Przygotowanie:

Umyte golonki lądują  w ganku z solanką, warzywami i przyprawami – wrzucam ziele, listek, pieprz, obraną marchewkę i selera,  czosnek i siedem z ośmiu łyżeczek soli. Gotuję przez godzinę i odstawiam do wystygnięcia.

Po wystygnięciu przekładam golonki do brytfanki, podlewam szklanką wywaru z gotowania i szklanką piwa. Oprószam solą i wstawiam do piekarnika na półtorej godziny w temperaturze 180 stopni. Mniej więcej co dziesięć minut polewam golonki redukowanym podczas pieczenia wywarem i resztą piwa (użyłem zwykłego lagera, ale można zalewać golonki praktycznie dowolnym piwem, a nawet czerwonym winem). Na ostatnie dziesięć minut smaruję golonki masłem co by się lekko „zawstydziły” i gotowe.

Podawanie golonek ograniczeń nie ma, choć im prostsze tym lepsze. Lekko muśnięta musztardą, czy chrzanem, z odrobiną chrupiącego chleba z masłem w zupełności wystarcza. Ale, że tym razem poniechaliśmy dodatków takich jak pieczywo, frytki, ziemniaki, etc. gwarantujemy, że w zupełności wystarczy pikiel, marynowana papryka, czy nieruszony niczym liść sałaty.    

Fot. Straw Art

Smacznego :-)


  

Komentarze